Elektryczne samochody zyskują dzisiaj niesamowitą popularność. Wprowadzane innowacje, coraz bardziej restrykcyjne przepisy prawa dotyczące emisji spalin oraz zmieniające się trendy – to wszystko sprawia, że najwięksi giganci rywalizują ze sobą o miano światowego potentata. Przed szereg ze swoimi pomysłami próbuje wyjść również BMW. Miłośnicy tej marki z pewnością pamiętają kultowy model M1, którego premiera miała miejsce w latach 70. ubiegłego wieku. A co, jeśli ujrzelibyśmy nową odsłonę wspomnianego klasyka?
Potrzeba rodzi pomysły
Pierwotna wersja BMW M1 jest nazywana często jako przełom w dziedzinie motoryzacji niemieckiego producenta. Przepiękna sylwetka zaprojektowana przez słynnego Włocha Giorgetto Giugiaro, nieprzeciętne osiągi oraz mniej lubiany wątek konfliktu z Lamborghini. To wszystko doprowadziło do debiutu sportowego auta, które po dziś dzień cieszy się nieposzlakowaną opinią, a ceny na rynku wtórnym nie zamierzają spadać. Co ciekawe, BMW M1 było też pierwszym produkowanym na masową skalę samochodem spod szyldu tego koncernu, w którym zdecydowano się na centralne umiejscowienie silnika.
Po upływie kilkudziesięciu lat o kultowym modelu nie zapomnieli, jak widać, niemieccy producenci. Pierwsze wzmianki o nowej wersji miały miejsce już około trzy lata temu. Wtedy mówiło się o hybrydowej odmianie. Pomysł został jednak szybko odłożony na półkę, a powodem miały być zbyt wysokie koszty. Niemniej jednak, obecne wypowiedzi szefa BMW Franka van Meela każą przypuszczać, że temat powrócił jak bumerang. W sferze marzeń jest stworzenie w pełni elektrycznego supersamochodu będącego nawiązaniem do kultowego M1.
Patrząc z perspektywy całokształtu działań, BMW z pewnością będzie miało co robić. Koncern przygotowuje się do rozpoczęcia programu szybkiej elektryfikacji, w ramach którego na rynku mają pojawić się nowe modele m.in. BMW M5, czy BMW M3. Czy w związku z tym pomysł o powrocie do korzeni wydaje się racjonalny? Przy odpowiednich założeniach z pewnością tak.